czwartek, 4 maja 2017

Prolog.


          Wpadłam na niego przypadkiem, w parku kiedy oboje uciekaliśmy przed deszczem. Szybkie przepraszam, miłe spojrzenia i koniec. Tak mi się przynajmniej wydawało. Przecież codziennie ktoś na kogoś wpada, tak przypadkiem. Zaraz się o tym zapomina. I ja też zapomniałam.
          Zapomniałam o tym wszystkim od tak, bez zająknięcia się, bez jakichkolwiek pomocy. Bo do cholery to było tylko przypadkowe wpadnięcie na siebie. On nie widział mnie, ja nie widziałam jego, więc czemu to wszystko zaczęło się od tego? 
          Wtedy to już były same przypadki. Przypadkiem wpadłam na niego przed wyjściem z pracy, przypadkiem spotkałam go w sklepie, przypadkiem okazał się być kimś ważnym w moim życiu.
          Przez niego całe moje dotychczasowe życie, cały mój poukładany świat przekręcił się do góry nogami. Nie umiem stwierdzić, czy na złe, czy na dobre. To jest kwestia sporna. Gdyby nie on, nie zyskałabym i nie straciłabym zarazem tyle cennych dla mnie rzeczy. On cały zmienił mój światopogląd, zmienił mnie całą. Sprawił, że każdy dzień nie był dla mnie zwykłym dniem, tylko tym wyjątkowym.

          Życiem kierują przypadki. 

          Moim pokierowały, aż za bardzo. Czasami tego żałuję. Kiedy siedzę sama na balkonie z gorzką herbatą, wtedy żałuje najbardziej. Bo pomimo tego, że wprowadził do mojego życia dużo szaleństwa i zwariowania, to wprowadził też jeden przypadek, którego nie zapomnę do końca życia, którego mu nie wybaczę i który tak strasznie zranił moje serce.
          Czasami też cieszę się, że to wszystko się tak potoczyło. że on wpadł do mojego życia i narobił bałaganu. Jestem mu za to wdzięczna.
   
~*~

Prologów pisać nie umiem.
Tyle na początek.
Kiedy pierwszy rozdział?
Nie wiem.
Pomysł się pojawił i spokojnie tak szybko nie zniknie, bo tkwił we mnie od pewnego czasu.
No nic, nie przedłużam.
Pozdrawiam serdecznie!
Black.

Mam nadzieje, że nie zranię niektórych Waszych serc, tym blogiem!